7/2017
ROZMOWA Z… TOMASZEM PIENIĄŻKIEM
Redaktor: Został Pan nowym członkiem zarządu IGHP. Na czym chciałby się Pan skupić w nowej roli?
Tomasz Pieniążek: Wywodzę się z segmentu rynku, który potocznie nazywamy resortowym i niezależnym. To biznes, który ma swoje uwarunkowania i problemy. Te różnice to zbudowanie sprawnych organizacji. W obiektach sieciowych duża część standardów działania jest odziedziczona, wypracowana przez sieć. Kolejny element to produkt. W resorcie rzadko jest nim sam nocleg, to prawie zawsze powinien być pakiet usług, łączący nocleg, f&b i usługi towarzyszące. W resortach i obiektach niezależnych istotniejszy jest pomysł marketingowy, który wyróżni je na rynku od konkurencji brandowej i podobnych funkcjonalnie obiektów. Chciałbym jako członek zarządu IGHP koncentrować się na tych obszarach funkcjonowania hoteli, które w zdecydowanej mierze dotyczą wspomnianego rynku. Duży temat, który mnie zawsze interesował, to niedopasowanie dzisiejszych wymogów kategoryzacyjnych do kierunków rozwoju branży. Najbardziej ten problem widać w hotelach resortowych. W konsekwencji na rynku istnieje wiele obiektów nieskategoryzowanych. HOTREC promuje w Europie kategoryzację HSU. Chciałbym, aby ten temat był także istotny w działaniach Izby. Kategoryzacja powinna bowiem być narzędziem informacyjnym dla Gościa i nadążać za jego oczekiwaniami. Dzisiaj tak nie jest i to dobry moment, by tę sytuację zmienić.
Red. Który obszar w działaniach Izby jest dla Pana osobiście priorytetem i dlaczego właśnie ten?
TP: Priorytetem działania Izby w mojej opinii jest budowanie silnej organizacji zrzeszającej szeroką reprezentację branży. Silna reprezentacja branży to szansa na lobbowanie za stworzeniem lepszych warunków rozwoju hotelarstwa w Polsce. Hotelarstwo w Polsce jest jednym z bardziej rozproszonych, czytaj „niezsieciowanych”, na tle całej Europy. Aby głos niezależnych hoteli był słyszalny, potrzebna jest silna branżowa organizacja, która wspólne problemy niezależnych hoteli rozumie i potrafi lobbować na rzecz ich rozwiązania. Jest to prawdziwe wyzwanie, ale na podstawie mojego dotychczasowego doświadczenia we współpracy z gospodarczymi związkami branżowymi, wierzę, że wykonalne. Celem strategicznym lobbowania za wspólnymi rozwiązaniami dla branży hotelowej, będą poszukiwanie i działanie IGHP na rzecz tworzenia przyjaznego otoczenia prawnego do rozwoju hoteli w Polsce. Generalnie w gospodarce o jej sile stanowi kondycja masy średnich i małych podmiotów. Podobnie jest w branży hotelarskiej, która w większości składa się z niezależnych, niedużych hoteli. Ich problemy powinny stanowić ważną część działania Izby.
Red. Co Pana zdaniem jest dzisiaj największym wyzwaniem dla Izby?
TP: Pewnie kilka kwestii mocno skorelowanych z wyzwaniami dla branży. Dostęp do pracowników, ich rozwój, kształcenie zawodowe, generalnie profesjonalizacja zarządzania ludźmi. Do dzisiaj ta branża nie widziała potrzeby rozwoju obszarów zarządzania ludźmi, standardowego w bardzo wielu branżach. Dzisiaj napotkała na kryzys personalny w branży i będzie musiała w tę część biznesu zainwestować.
Red. Jak długo działa Pan w branży, czym się Pan zajmuje na co dzień?
TP: Z wykształcenia jestem finansistą i z tym związane były początki mojego życia zawodowego. Prawie 20 lat temu zaczęła się moja przygoda z hotelarstwem SPA, w którym wraz ze współpracownikami wytyczaliśmy trendy, rozwijając topowe hotele tej część rynku. Z tego okresu najbardziej dumny jestem, że razem z zespołem menedżerów i pracowników sieci hoteli zbudowaliśmy spójną, nastawioną na jakość i współpracę kulturę organizacyjną. Fakt, były to miesiące, a może nawet lata pracy. Ale opłacało się. Doceniali, i w dalszym ciągu doceniają to goście tych hoteli. Od ponad 2 lat w części z tymi samymi osobami doradzamy w rynku hotelarskim, tym razem pod własną marką. Fascynuje nas głównie rynek hoteli niezależnych, w tym SPA, bo każdy z nich może być nietuzinkowy, może być perełką. Ten aspekt naszej pracy nas najmocniej wkręca – czasem pewnie za mocno 😊.